Loża grozy
Recenzja z zarysem w tle
Opis samego Lovecrafta pozwolę sobie zachować na posta poświęconego wyłącznie mistrzowi grozy. Wspomnę tylko parę słów o tajemniczej towarzyszce Lovecrafta, otóż Zealia Bishop pisała, a przynajmniej próbowała bawić się grozą, jak wiadomo lub nie Lovecraft oprócz samego pisania, zajmował się również poprawianiem tekstów innych i tutaj losy obojga pisarzy się spotkały, niedoświadczona Zealia przyniosła Lovecraftowi zarys fabularny trzech opowiadań - "Kopiec", "Klątwa Yiga" i "Sploty Meduzy" - w mniejszym, bądź większym stopniu napoczętych. Lovecraft przyjął owe materiały i stworzył z nich znakomite dzieła, dopisując je do "Mitologii Cthulhu".
Kopiec - Rewelacyjne opowiadanie długie, treściwe, a co najważniejsze niesamowicie wciągające. Etnolog przybywa by zbadać legendę o tytułowym kopcu, wokół którego krążą legendy, jakoby ludzie wokół niego znikali, nieliczni wracali, ale nie byli TYMI SAMYMI ludźmi, co dawniej. Spotyka się z mieszkańcami miasteczka, którzy opowiadają mu kolejne osobliwości z historii tego obiektu. Według co odważniejszych mieszkańców, którzy przebywali w pobliżu kopca, za dnia kopca strzeże stary Indianin, a w nocy kopiec patroluje widmowa squaw (lub jak kto woli, po prostu Indianka). Etnologa śmieszą te ludowe opowiastki i rusza na wykopaliska, wchodząc na kopiec znajduje zwój z okresu pierwszych wypraw do Ameryki, napisany po hiszpańsku, ukryty w tajemniczym metalu i z niego dowiaduję się niewiarygodnych osobliwości... (to co najciekawsze) a żeby było uważa to za żart, wchodzi na kopiec, ziemia się zapada, on wpada do niego.... i przeczytajcie to sobie sami.
Klątwa Yiga - według bestiariusza "Mitologii Lovecrafta" Yig jest półbogiem, Ojcem Węży. Na pierwszy rzut oka przypomina mi swoją rangą Dagona, który zarazem nie jest Wielkim Przedwiecznym, a mimo to ma ogromne znaczenie w wyjaśnianiu pewnych niespotkanych zdarzeń, tak jak Dagon jest bożkiem mórz, panuje nad wodą i ma swe grono wiernych, wiadomo Innsmouth, bratanie się ludzi z mieszkańcami morza, mutacje, pół-ludzie pół-ryby i tego typu zdarzenia w deszczowym portowym miasteczku, tak i sam Yig jest czczony przed Indian, może nie tyle czczony, co odstraszany, gdy przychodzi czas zlęknieni Indianie dzień i noc biją w tam-tamy i odprawiają obrzędy, aby odstraszyć wężowe bóstw. Według panujących legend zabicie jakiegokolwiek węża ściąga na zabójcę uwagę bożka, a przez to tytułową klątwę i tutaj idąc tropem Dagona, polega ona na zamianie człowieka w wężową karykaturę, przy czym to jest kara, a u Dagona była to nagroda dla czcicieli. Zarysu fabularnego podawać nie będę, bo w porównaniu z poprzednim opowiadaniem to jest stosunkowo krótkie, poza tym szybko i "przyjemnie" się je czyta. Polecam wannę, zgaszone światło, jedynie lampka biurkowa za plecami, atmosfera gwarantowana.
Sploty Meduzy - tajemnicze, nawet intrygujące opowiadanie, lecz z trojga najmniej mnie wciągnęło. Traktuje ono o micie meduzy, nie domyślilibyście się... Trudno tu cokolwiek napisać, żeby nie zdradzać czegoś ważnego, opowiadanie nie należy do najdłuższych i dużo w nim czułości ojca do syna, aniżeli treściwych informacji i akcji, choć o zawrotną akcję w prozie nikt by Lovecrafta nie posądzał. Ogółem gorgona, lub raczej jej duch w ludzkim ciele, żyje i jest do dziś czczony przez okultystów. Niczym demoniczny sukkub ma ona umiejętność uwodzenia i przejmowania kontroli nad ludzkimi umysłami. Jej kamuflażem jest jak wspomniałem ciało, a dokładnie korpus ludzkiej kobiety, bez wężowej czupryny, czy wzroku zamieniającego w kamień, może poniekąd skoro uwodziła mężczyzn... tsa... tak jak w większości opowiadań Lovecrafta ma długi wstęp z lekkim zaczątkiem akcji, setkami akapitów opisu wydarzeń zaprzeszłych przerwane nagłym bum, zawrotną akcją, po czym nieoczekiwanie w nieoczekiwany sposób historia się kończy, czytelnik zamyka odkłada książkę, jeśli jest początkujący to ma w głowie jedno wielkie "Co tu się odwaliło", jak ja przy "Przypadku Charles'a Dexter'a Ward'a", lub w przypadku bardziej zaawansowanych czytelników, z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Podsumowując, zbiór to kawał dobrej roboty, dorodny owoc współpracy obu pisarzy. Wart zgłębienia, Kopiec osobiście przypomina mi książkę "Zaginiony Świat" Arthura Conana Doyle'a (tego od Sherlocka, jakby co), gdzie bohaterowie odnajdują w Ameryce Południowej pozostałości po minionych erach, dinozaury i roślinność rodem z jury, czy kredy. Podobną sytuację mamy w Tarzanie wersji serialowej, gdzie w zastygniętym wulkanie (chyba) znajdują się ogromne gady i drzewiaste paprocie. Mit o Yigu zachęcił mnie do przeczytania mitów indiańskich, ale to w niedalekiej przyszłości, ale to tak na marginesie. Zbiór można zakupić niedrogo, pewnie w większych bibliotekach również się znajdzie, o ile księgozbiór jest stale aktualizowany i poszerzany. Kończąc zbiór po raz kolejny polecam i zapowiadam dłuższy post o Draculi, w między czasie może jakaś recenzja planszówki, albo powrót do przeszłości patrząc na gry, żeby nie było monotonnie.
Misza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz