Kroniki klasyki
Victor Marie Hugo (czyt. Igo) żyjący w latach 1802 - 1885 był francuskim pisarzem, poetą, dramaturgiem i politykiem. Uznany za czołowego przedstawiciela romantyzmu francuskiego. Do jego najważniejszych dzieł można zaliczyć powieść Nędznicy, Katedrę Marii Panny w Paryżu, której dziś mowa, dramat Hernani oraz epopeje Legenda wieków. Victor Hugo oprócz działalności pisarskiej charakteryzował się sporą ingerencją w politykę i wydarzenia tamtym czasów. Wspierał on rewolucję lipcową (1830) i lutową (1848). Z powodu przekonań politycznych przebywał na wygnaniu przez 19 lat. Po upadku Napoleona III, a zarazem II Cesarstwa Francuskiego zasiadał w Senacie III Republiki. Jego dzieła zostały wpisane do indeksu ksiąg zakazanych: Katedra Marii Panny w Paryżu (1834), a Nędznicy (1864).
Oglądał ktoś Dzwonnika z Notre Dame? Katedra Marii Panny? Eche tak dobrze myślicie! Dzwonnik był animacją Disneya nagraną na kanwie powieści Victora Hugo!
I wiecie co? Zniszczę Wam dzieciństwo!
Heh! Quasimodo był głuchy.
Tak, nie inaczej, skaczący po dachach garbaty śpiewak z Notre Dame był głuchy, ale potrafił mówić, gdyż ogłuchł on przez swoją pracę, tj. był dzwonnikiem. Porozumiewał się z innymi ludźmi systemem gestów czymś na kształt języka migowego. Czasem widząc intencje drugiej osoby mówił do niej, lecz nie był w stanie usłyszeć odpowiedzi. Więc pocieszę Was... w teorii mógł też śpiewać.
Bezspoilerowo
Szczerze! Katedra Marii Panny zaskoczyła mnie swoją fabułą. Nie jest ona tak oklepana, jak w ekranizacji Disneya. Jest znacznie mroczniejsza, co mi się bardzo podoba, a zarazem nie dziwi mnie fakt, iż została wpisana w indeks ksiąg zakazanych. Pojawiają się tu morderstwa, gwałty, alchemia. Powieść jest obrazoburcza, gdyż przestawia duchowieństwo z złym świetle. Wręcz jako zaprzeczenie wszelkich cnót jakimi powinna się cechować osoba kościelna. Powieść posiada.. nazwę je... inhibitorami fabularnymi, które niszczą trochę ciągłość zabawę i poziom imersji. Przynajmniej w moim przypadku. Ale! O co mi chodzi?! Na szczęście elementy te pojawiają się na początku powieści, co powoduje, że brniemy w gęstej smole próbując się zaciekawić fabułą. Ale! O co mi chodzi?! Chodzi mi mianowicie o BARDZO obszerne opisy np. Katedry, Paryża i jego dzielnic, uczelni paryskich. Tworzą one osobne rozdziały i przeplatane są z fabularnymi rozdziałami. Patrząc na to, że początek książki, nie oferuje zbyt wiele i jest sporo niezrozumiałych wątków to tak jak mówiłem... smoła. Choć całokształt mnie zaskoczył pozytywnie. Ostatnio czytam sporo klasyków i znajduję w tym sporą przyjemność mogąc odkrywać źródła inspiracji współczesnych twórców oraz unikalne historie. Tak też było w tym przypadku polecam przekonać się na własnej skórze!
Nieco ze spoilerami
Kto oglądał bajkę kojarzy tego złego sędziego, co uczył Quasimodo i chciał ukatrupić Esmeraldę. A co jak Wam powiem, że on był księdzem? Heh tak.. mało tego! Zakochany w Esmeraldzie pod postacią zakapturzonego "upiora" poszedł z przystojnym kapitanem w miejscu jego schadzki z cyganką. Ukrył się i przyglądał się jak tamci dokonują stosunku, w trakcie którego z zazdrości dziabnął nożem Febusa (kapitana straży) i ostatecznie po wielu nieudanych zalotach doprowadził do powieszenia Esmeraldy.
Tak ona umiera.
Ale przed tym ma jeszcze zwieńczenie wątku pustelnicy, która wiecznie pluła na cyganów, gdyż oni kiedyś ukradli jej dziecko i są całym złem tego świata, a... ona prosząc Boga o zwrócenie córki w ramach ascezy zamurowała się w piwnicy z jednym oknem przez, które wierni dostarczali jej w ramach jałmużny środki pierwszej potrzeby.
Dość osobliwe...
Ale każdy walczy z przeciwnościami losu inaczej.
Jedni próbują rozwiązać dylemat.
Drudzy zamykają się w piwnicy.
Wątek kończy się tuż przed powieszeniem cyganki. Okazuje się, że pustelnica, niegdyś była ulicznicą i zaszła w ciążę z cyganem. I nie domyślicie się! Okazało się, że Esmeralda jest jej córką, toteż oświecona kobieta próbowała ukryć cygankę w swojej dziupli przez ludźmi archidiakona. Lecz bezskutecznie!
Inną sprawą jest też Quasimodo, który w książce pojawia się ledwie parę razy. Gro książki obraca się wokół Klaudiusza Frollo wspomnianego archidiakona i jego obsesji na punkcie alchemii (pojawia się wzmianka Nikolasie Flamelu, kto czytał Harry'go Pottera ten wie) i cyganki. Wracając do dzwonnika to był on garbatym, ślepym na jedno oko mężczyzną. Mało tego! Przez swoją pracę ponadto ogłuchł, lecz nauczył się czegoś w rodzaju pierwotnego języka migowego. Potrafił też oceniać z ruchu ust i mimiki co mniej więcej mówi nadawca wiadomości. Często jednostronnie komunikował się z drugą osobą za pomocą mowy, robił to niezdarnie, lecz nie zapomniał mowy. Znacie bardziej tragiczną postać?
W książce pojawia się również artysta, który zmuszony jest poślubić Esmeraldę, lecz on przez całą książkę snuje się po Paryżu i zazwyczaj spotyka Klaudiusza Frollo i spowiada mu się z tego co się dzieje w mieście.
Aaaa! Ten piękny strażnik, rycerzyk w lśniącej zbroi po zamachu na jego życie, gdy dostaje nożem w plery od księdza ucieka do swojej dawnej kochanki i olewa sprawę Esmeraldy, która wzdycha za każdym razem jak o nim pomyśli.
A więc mamy tragiczną miłość Esmeraldy do Febusa, Klaudiusza Frollo do Esmeraldy i po czasie, i paru wydarzeniach Quasimodo do Esmeraldy. EASY! Koniec końców tak jak w filmie rozsierdzony Quasimodo widząc śmierć Esmeraldy zrzuca Klaudiusza z Katedry. Po obławie, nie udaje się znaleźć dzwonnika, lecz po latach na cmentarzu ktoś odkrywa dwa szkielety wtulone w siebie. Jeden z nich jest mocno zdeformowany, a drugi jest kobiecy.
Nie ma ani jednej pioseneczki. Dzwonnik jest głuchy. Ksiądz jest zły. Febus to fallusem. Artysta snuje się i filozofuje. Esmeralda wierzy w prawdziwą miłość, lecz miłość zatrzymała się w sąsiednim zamtuzie... Cóż...
Polecam serdecznie.
Misza