Czy ktoś dziś jeszcze pamięta kultową strategię od BlueByte opowiadającą o losach małych grubiutkich ludków próbujących wznieść swoje imperia ponad resztę? O kolorowej grafice i o dużej wolności w procesie planowania i budowania? O pierwszych samodzielnych podbojach?
Graliście może w The Settlers I-VII?
Graliście może w The Settlers I-VII?
Ilekroć wspominam o tej grze, jest ona mylona, jak przypuszczam z bardziej znaną grą Osadnicy z Catanu, choć muszę się przyznać... nie grałem w nią jeszcze, mimo że witryny internetowych sklepów planszówkowych krzyczą na mnie z pierwszych stron przeglądarki.
Z czym to się je i ile jest Osadników w Osadnikach?
Gdy mamy do czyniania z adaptacją, lub próbą skopiowania treści na inny nośnik - "tutaj" czytaj planszę - zazwyczaj porównujemy do z oryginałem. Nie zawsze udaje się przenieść treść 1:1, nie zawsze chcemy przenosić jota w jotę tego samego. Rzućmy na blat port z PC na konsole, pierwszym co się nam rzuca to sterowanie, owszem można do konsoli podpiąć klawierkę, a na bogów... kto tak robi? Toteż sterowanie musi być dostosowane do pada, czyli według mnie mocno ograniczone, gra powinna mieć uproszcozny interface... bo nie ma myszki... i grafika... cóż, na PC łatwo zmienić złom-kartę na GTX 1050 Ti... konsole są w tym nieco oganiczone, ale dzięki temu, optymalizacja gry zyskuje, każda konsola ma te mase parametry (z tej samej serii i generacji)....
Mniejsza... Ile jest Settlersów w planszówkowych Osadnikach? Szczerze? Całkiem sporo. Patrząc na stylistykę części VII, przymykając prawe oko przez cześci V-VI, a wywalając gały na III i IV, otrzymujemy tych samych śmiesznych grubasków, którzy próbują rozkręcić swoją nację w drodze do dominacji. W grze posługujemy się żetonami oraz karta. O ile żetony to schludnie wyciosane kawałki drewna (+ za trwały i estatycznie wyglądający materiał), to karty oddają klimat części III i IV, są przede wszystkim przemyślane, nierzadko widzimy ukrytego w krzakach złodzieja, trzymając kartę karawany, albo nieudolnie przebranego za gejszę barbarzyńskiego szpiega. Widać, że autorzy kart byli kreatywni, mieli również lekką dozę humoru, pomijając wcześniejsze smaczki niektóre budynki np. wielkie bóstwo barbarzyńców wygląda jak połaczenie wujka Stalina z Buddą, takie jest przynajmniej moje wrażenie.
Jak można się domyślić "port" gry komputerowej na planszę będzie... strategią ekonomiczną.... Także mamy tu wcześniej wspomniane karty i żetony, żetony symbolizują zasoby takie jak: drewno, kamień, jedzenie, pracowników... karty zaś ilustrują nam budynki możliwe do zbudowania. Cala zabawa tkwi w odpowiednim zarządaniu zasobami tak, aby dzięki produkcji i dostępnym akcjom sdobywać kolejne surowce i karty tym samym rozbudowując swoje imperium. Gra dzieli sie na 5 tur, na początku myślałem, że to mało... pierwsza tura jest bardzo krótka, ale im dalej w las tym tury przeradzają się w monstrualne batalie, zaczyna się burzenie budynków przeciwnika, płacz, burzenie swoich podrżednych budynków w celu budowania lepszych "frakcyjnych". A propos frakcji w grze dostepne są 4 frakcje (Egipt, Rzym, Azja... i niewiedzieć czemu Barbarzyńscy), dodatki umozliwiają gre 2 dodatkowymi frakcjami - Aztekami (dodatkowa mechanika, świątyń) i Atlantydami (mechanika technologii oraz otwartych prodykcji), są jeszcze dodatki z dodatkowymi kartami, ale niestety ich nie posiadam i pozwólcie, że nie wypowiem się na ich temat.
Reasumując jest to dobra gra dla 1-6 osób, tak jest tryb "forever alone", ale nie byłem jeszcze tak zdespe... tzn nie miałem jeszcze okazji go wypróbować... a... gra w 6 osób jest o tyle zła, że w pewnym momencie może nam zabraknąć żetonów... ba... do tego gra ciągnie się niemiłosiernie długo, czas rośnie w sposób wykładniczy, z godzinki miłego grania robią się 4 godzinki męki, bo klu tej gry to szybkie akcja, każdy robi jedną akcję i tak aż do passu, wszyscy spasują nowa runda, wygrywa ten, kto zdobędzie więcej punktów za akcje i budynki. Proste? No pewnie. Połączenie mechaniki i wizualnej satysfakcji daje nam świętną zabawę w gronie znajomych, lub singleplayerze. Osadnicy nie są również jednostrzałowcem, kolejne partyjki są równie pasjonujące, jak ta pierwsza. Szczerze polecam na wolne wieczory z planszówką, jako zmiennik na dłuższym posiedzeniu, lub gra na mini turniej.
Misza