sobota, 10 grudnia 2016

Nawałnica Światła - Nate Kenyon


Parę słów o...







Gdy widzimy książki z okładką przedstawiającą znaną grę przez głowę przelatują nam myśli typu: „Skok na kasę”, „Żenada”, „Pewnie jakieś barachło”.  Jednak dość często kryją one przygody, które przykuwają naszą uwagę na liczne godziny, oraz mają to głębsze dno. Tytuły te zazwyczaj pisane są przez doświadczonych pisarzy z licznymi dowodami uznania.  Nie mówię, że wszystkie takowe książki to perełki, lecz między innymi po to powstał ten blog, żeby pokazać to, co jest warte waszej uwagi i za co nie warto się brać. Posiadam w swojej domowej biblioteczce, parę książek tego typu i z zapałem będę je wam przedstawiał.
Nawałnica Światła opowiada o wydarzeniach dziejących się między trzecią częścią Diablo, a dodatkiem Reaper of Souls. Po pokonaniu Diablo Czarny Kamień Dusz zostaje ukryty w Niebiosach. Pod nieobecność  Maltaela Tyrael zostaje obwołany strażnikiem „Mądrości”, otrzymuje atrybut Mądrości -Chalad'ara- kielich przeznaczony dla archaniołów, którego niegdyś Maltael używał do spoglądania w przyszłość i głębszego pojmowania zaistniałych wydarzeń. Jednakże użycie go przez człowieka może mieć skutek śmiertelny, a jak wiadomo Tyrael sprzeciwiając się Imperiusowi odrzucił skrzydła i niebiańską zbroję na rzecz śmiertelnego ciała, by chronić Sanktuarium przed powracającym złem.
Po bitwie z siłami Piekła niebiosa zostają odbudowane, lecz Tyrael zauważa zmianę. Ktoś, lub coś sączy zło i plugawi Niebiosa. Jego podejrzenia padają na Czarny Kamień Dusz, lecz Anioły są odmiennego zdania, oskarżają ludzi o powrót Diablo i zniszczenia, jakie wyrządził w niebiosach, które omal nie przestały istnieć.
Nate Keyon pokazuję nam nie tylko suchą fabułę, lecz rozszerza postacie o ludzkie podejście do otaczającej je rzeczywistości, czyli robi to, czego w grze nie było, dzięki czemu nie są one już płaskie. Opowieść ukazuje nam, iż nawet Anioły nie są idealne popełniają błędy ,a nawet potrafią zaprzedać się złu. Z jednej strony widzimy obraz nieśmiertelnych Aniołów przeświadczonych o swojej nieskazitelności, a z drugiej Tyraela, który niegdyś był Archaniołem, dziś jest jedynie śmiertelnikiem borykającym się z tym co ludzkie: bólem, strachem, uczuciami, których nigdy nie doświadczył. Wszystko jest dla niego przytłaczające, pomimo ciężaru pozostaje on trzeźwy na otaczający go świat, dzięki temu zauważa mrok przenikający do Niebios.
Książkę tę polecam zarówno koneserom tego uniwersum, jak i niedzielnym graczom. Osoby nie zaznajomione z uniwersum mogą mieć problem z odnalezieniem się i wczuciem w fabułę, mimo to zachęcam do zaznajomienia się z tytułem, któż wie, może książka będzie podstawą do zagrania w grę? Osobiście na początku czytania nie wiedziałem, gdzie jestem, jeśli chodzi o czas wydarzeń, ale w sumie mój ból, że nie czytam tych wprowadzeń z tyłu książki, bo gdy je przeczytam książka wydaje mi się zbyt oczywista i zniechęcam się do jej czytania, okładam na półkę i sięgam do niej po połowie roku, o ile zapomniałem już co przeczytałem we wprowadzeniu. Wracając do tego co chciałem napisać, książka wciągnęła mnie po pięćdziesięciu stronach, gdy powoli ogarniałem co, gdzie i jak, i nie znużyła aż do końca. Początek może się dłużyć, lecz nie ma się co zniechęć, gdyż po nim jesteśmy wrzuceni w akcje, knowania i tajemnice.
Jeszcze raz szczerze polecam, tytuł „must have” dla miłośników uniwersum. Dobry nabytek na półkę i do przeczytania.


Misza



środa, 7 grudnia 2016

The Settlers III

Wspomnienia z przeszłości

Patrząc oczyma dziecka



Trzecia odsłona Osadników wydana w 1998 roku przez studio Blue Byte Software to jedna z tych gier, do których wraca się po latach, czując tę samą ekscytację i radość co dawniej. Będąc małym berbeciem, małym, ale bardzo kumatym jak na swój wiek... Była Wigilia, pamiętam jakby to było dzisiaj, po jedzeniu i prezentach ciocia, którą będąc mały uważałem za hipiskę - gęste ciemne loki, powiewne luźne ciuchy, wiszące koraliki zamiast drzwi - zaprowadziła mnie swojego pokoju - ciasny, ale własny - i odpaliła grę, która według niej była lekko skomplikowana, ale do ogarnięcia. 
W grze zarządzało się grupką pulchnych ludków, budując budynki, poszerzając terytorium, nadając im różne zawody, oraz przekształcając ich w żołnierzy. Pamiętam, że gra szybko przypadła mi do gustu i niedługo po tym śmigałem w nią na własnym komputerze. 
Gra oferowała rewelacyjną, kolorową grafikę utrzymaną w 2.5 wymiarze, która mimo upływu czasu nie zdążyła się zestarzeć.  Settlersi III dają nam możliwość wcielenia się w 3 frakcje reprezentowane przez 3 bogów: Azjaci - Ch'ih Yo (zielony smok), Egipcjanie - Horus, Rzymianie - Jowisz. 



Fabuła gry obraca się wokół wizerunków bogów, którzy oddali się rozrywkom i rozpuście. On(najwyższy stwórca) widząc lenistwo swych sług z obawą, że ludzie przestaną wierzyć w bóstwa politeistyczne zmusza ich do działania pod groźbą malowania całego kosmosu (na biało, bo niby czarna przestrzeń to niepomalowana przestrzeń). Rozkazuje im wybrać wodza wśród swoich wiernych, który poprowadzi ich nacje do zwycięstwa. Zwycięzca będzie zwolniony z kary. Aby kontrolować bogów Najwyższy posyła swoją wysłanniczkę (Konkurę) . Leniwi bogowie mobilizują się posyłając swe nacje na coraz to trudniejsze misje. Pomiędzy kolejnymi podbojami widzimy filmowe epizody z życia bóstw, które powoli robią postępy. Tutaj zapadła mi w pamięci scena, jak zielony smok próbował spalić wiejską chatę. Ledwo wydusił z siebie kilka płomieni, które zajęły słomianą strzechę w kilku miejscach, po czym nagle przybyła Konkura i zalała domostwo falą płomieni drwiąc z opasłego smoka. , albo ten, gdy Horus bawił się się żołnierzykami w piaskownicy, przybyła wysłanniczka i pogoniła go do prawdziwych obowiązków.

Do gry wyszedł dodatek "Misja Amazonek", z którego dowiadujemy się, że Konkura jest córką Meduzy i Heliosa, będąc zadziornym dzieckiem spodobała się Najwyższemu i dostała we władanie lud wojowniczych kobiet - Amazonek. Nie umiem powiedzieć więcej o dodatku, gdyż nie zgłębiłem jeszcze całej kampanii, gdyż z dodatkiem spotkałem się dopiero kupują płytę ze złotymi edycjami od I do VI części. Wracając pamięcią do minionych lat beztroskiego dzieciństwa, chciałbym wspomnieć, że wersja gry, którą ja posiadałem nie posiadała polskim znaków w interfejsie gry, w przygotowaniu przed misją było wszystko w porządku, ale w grze z osiołka, robił się osio'ek i tego typu różne dziwy powstawały.



To co cieszyło gracza to to, że każda frakcja miała swoje unikalne modele. Budynki, wojsko i rzemieślnicy zaprojektowani są tak, jak każdy zna nas mógłby sobie wyobrażać daną cywilizację i różnią się znacznie od siebie. Żołnierze posiadają 3 poziomy i każdy z nich zmienia nieco wygląd wojownika, awans możemy uzyskać dzięki oddaniu ofiar bogom w kaplicach (Rzymianie - wino, Egipcjanie - piwo, Azjaci - alk. ryżowy). Siła żołnierzy wzrasta wraz z nagromadzonymi bogactwami: złoto, kamienie szlachetne (Egipcjanie).



Rozgrywkę wygrywamy przejmując wszystkie z wież przeciwnika, kradnąc tym samym jego terytorium, które jest wyznaczone poprzez kultowe, jak dla Osadników, słupki  graficzne w danym kolorze.



Wracając do składania ofiar, oprócz żołnierzy mamy również możliwość posiadania kapłanów, który co jakiś czas wychodzą ze świątyni, po jej zbudowaniu. Dzięki spalonym trunkom otrzymujemy manę, którą możemy przeznaczyć na czary i to nam świetnie urozmaica grę otóż każda nacja ma inne zaklęcia np Azjaci mogą wzmacniać wojowników(zaklęcie ulepszające pancerz i drugie na szybkość uderzeń), czy zmaterializowanie kamienia, co jest pożyteczne bo kamień na mapie jest ograniczony, lub robienie bagien, Rzymianie dysponują szybkim wzrostem plonów, osłabieniem i przejęciem wrogich jednostek, jak i podglądaniem terenu wroga, Egipcjanie wzmacniają siłę jednostek i mają szeroką gamę zaklęć zmiany terenu, bagna w żyzną glebę żyzną glebę w pustynię, bo tylko Egipcjanie mogą budować budynki na pustynnych terenach oraz mogą palić lasy. Nie będę opisywać wszystkich czarów według mnie te przytoczone są najciekawsze poza tym  wszystkie nacje mają zaklęcie boskich darów czyli losowych dóbr, które się materializują w wyznaczonym miejscu.



W grze możemy spotkać się jeszcze z machinami wojennymi, które pomagają nam w niszczeniu wrogich wież i zamków, lecz są trudne do transportu bo wymagają dużo miejsca, inaczej nie przejadą i amunicji, której produkcja jest kosztowna. Azjaci posiadają armatę, Egipcjanie balistę, Rzymianie katapultę.


Są także statki promy do przewożenia wojska i pionierów, oraz te "handlowe", dzięki którym możemy przewozić towary, istnieje również transport lądowy w postaci osiołków, które transportują dobra dla naszych sojuszników.

Cała rozgrywka opiera się na ekonomicznej piramidzie, żeby zrobić miecz potrzeba żelaza, żeby wyprodukować żelazo trzeba rudy/kopalni, górnicy potrzebują jedzenia do ciężkiej pracy, na przykład chleba, woda i mąka, wodę dostarczy nosiwoda, ale żeby otrzymać mąkę potrzeba nam gospodarstwa, żeby zbudować je potrzebujemy kamienia/kamieniarza i desek z tartaku, żeby mieć deskę potrzebne nam drewno od drwala, a żeby drwal miał co rąbać potrzebny nam leśniczy, który sadzi drzewa. jak widzimy celem naszej ekonomii jest wyprodukowanie jak największej liczby jednostek posługując się takimi schematami.



Podczas naszych podbojów budynki przeciwnika niszczą się uwalniając część surowców, z których zostały zbudowane, a wyprodukowane surowce stają się naszymi, dzięki czemu my jako hieny cmentarne możemy łatwo się wzbogacić o łupy wojenne, żelazo, broń, rudy, kamień, który w tej grze jest niezwykle cenny, bo o ile drzewa się sadzi to kamień się kończy.

Podsumowując naszym zadaniem jest zbudowanie takiej hierarchii, systemu gospodarczego, żeby jak najszybciej zbudować liczną i silną armię. Ciekawą kwestią jest to, że gra jest przeznaczona dla wszystkich, nie ma ograniczeń wiekowych, gra jest przyjazna dla gracza, nie można zabijać cywili, nie ma w niej krwi, umierający osadnicy rozmywają się w chmurce dymu w kolorze danego gracza. Settlers III jest grą docenioną przez wielu i godną polecenia dla niewtajemniczonych.

Misza